... wdzięczny obiekt ...
Wzięłam się dzisiaj za robienie zdjęć ale kompletnie nie mogłam zestroić się ze światem za oknem...
szaro ponuro, smętnie i lodowato... Robiłam bo robiłam, bez nadziei, że cokolwiek wyjdzie, co nada się do wrzucenia na blog... i ku mojemu zdziwieniu wyszły piękne zdjęcia)) to znaczy mi się bardzo podobają )))
I komu to zawdzięczam ))?? i czemu to zawdzięczam)?
1) fiołeczkowi alpejskiemu wyjętemu ze śmietnika kilka tygodni temu na Wielkopolskiej Giełdzie Kwiatowej ( o tym jakie piękne kwiatki można tam wyratować ze śmietnika kiedyś w osobnym poście )))
2) zawdzięczam to mojemu szklanemu świecznikowi.... No i w efekcie posiadanie takich wdzięcznych modeli mam ładne zdjęcia....
Kolejne świąteczniejsze nastapią niebawem ))
Pozdrawiam wszystkich po długim niebycie ) całus )
Wyszło jak zwykle, czyli pięknie. Może i ja sie pobawię za Twoim przykładem? Pozdrawiam serdecznie, ale jeszcze nie bożonarodzeniowo.
OdpowiedzUsuńA kłopoty pięknem przepędzaj !
piekne zdjecia ,naprawde piekne :) :) :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcia, a obiekt rzeczywiście wdzięczny!
OdpowiedzUsuń..o jej, teraz dopiero zauwazylam,z e jests z Puszczykowa :)
OdpowiedzUsuńFajny wpis, dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuń